Lord of war

Data:

Lord of War (polski tytuł brzmi ‘Pan Życia i śmierci’, swoją drogą nawet chwytliwy) to klasyka filmu… zaraz przecież ten film jest z 2005 roku?! Tak, ale dla mnie to już klasyka i mam nadzieje, że publiczność za kilka lat podzieli moje zdanie. Jestem całkowicie zafascynowany tym filmem. Najpierw pokrótce opisze fabułe:Główny bohater Jurij Orłow, grany przeż znakominetego aktora Nicolasa Cage, rezem z rodzicami i bratem wyemigrował z Ukrainy do Stanów Zjednoczonych. Spokojne życie i prowadzenie restauracji nie było mu pisane. Niesiony wizją dużych pieniędzy postanowił zostać hadlarzem broni. Zaczynał od sprzedaży małych ilości na lokalnym rynku, z czasem rozwijał swoją działalność, a dzięki swoim konekcjom w ukraińskiej armii i faktowi upadku komunizmu stał się jednym z najważniejszych przedsiębiorców w tej branży. Dostarczał broń na wszystkich kontynentach, każdemu, kto tylko mógł zapłacić. Dzięki swoim zdolnością językowym, sprytowi i łapówką był w stanie dostarczyć broń nawet do miejsc objętych embargo miedzynarodowym.

Jedna broń przypada na 12 ludzi na planecie. Pytanie tylko… Jak uzbroić pozostałych 11

Te słowa rozpoczynają ten znakomity film i w całości oddją klimat w jakim jest utrzymany. Historia Jurija Orłowa jest połączeniem życiorysów 5 różnych autentycznych handlarzy broni. Sam film oprócz znakomitego widowiska, dobrej gry aktorów i zaskakujących zwrotów akcji, zawiera pewne przesłanie:

W czasach, gdy hadnel bronią kwitnie, największymi dostarczycielami są Usa, Wielka Brytania, Rosja, Francja i Chiny. Są oni też stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Zwiastun:

Ha! A ja mam o tym filmie zupełnie inne zdanie. Miejscami był zabawny -- to fakt. Czarny humor mi się zawsze podoba :) Ale sam film mnie mocno zdenerwował. Nachalnie starał się mnie do czegoś przekonać, pokazać "jak to jest naprawdę", jakby reżyser miał do spełnienia jakąś misję. Przez to -- oraz przez grube nieścisłości i luki w fabule -- ciężko mi się to oglądało i nie mam na temat tego filmu najlepszego zdania.

Moze nie fabula nie jest nadto logiczna i dosc mocno ukierunkowana na teze, ale narracja jest perfekcyjna, i chocby dlatego imho warto. Zero zbednych scen, pustoslowia i zdjec dla zdjec.

To jeden z tych tytułów, który powoduje, że czuję przerażenie na myśl o ludziach, z którymi mam zbieżność gustu na poziomie 50% - jeśli z tobą mam 82%... Moim zdaniem był bardzo powściągliwy w poczuciu misyjnym na tle innych tytułów poruszających jakikolwiek trudny temat, a za główny cel postawił sobie świetną oglądalność, a nie uświadamianie ludzi. Moim zdaniem Billy Wilder nie zrobiłby go lepiej - i za to go lubię.

Swoja droga, jesli ten film byl "misyjny" to co powiedziec o calej reszcie filmow o modnej ostatnio Afryce, od Hotelu Rwanda po King of Scotland?
W Lord of War przynajmniej postacie nie dzielily sie wg klucza: dobra strona mocy/zla strona mocy, a pomiedzy pustynia.

Obejrzałem właśnie ten film ponownie, w telewizji i podskoczył o jeden punkcik w ocenie, na 7/10. Faktycznie "oglądalność" ma bardzo dobrą i choć linię programową da się łatwo wyczuć, to nie wali po oczach morałami. Ogólnie, daje radę, choć gdyby zmniejszyć rolę narratora opowiadającego po kolei co się dzieje oraz obsadzić w rolach Ukraińców Ukraińców, zamiast mało wiarygodnych w tym kontekście Cage'a i Leto, byłoby zapewne o wiele lepiej.

Dodaj komentarz